Jak nie dzielić Mazowsza?

Palace of Culture and Science. Warsaw, Poland. Stormy clouds

Aż trudno uwierzyć mi, że partia rządząca chce podzielić województwo mazowieckie na dwa mniejsze. Kupuję tylko jedno wytłumaczenie – że to sposób, by sprowokować polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego do negocjacji koalicyjnych i wymiany Ziobry oraz Gowina na Kosiniaka-Kamysza. Wszystkie inne rozważania prędzej czy później zaszkodzą PiS.

Zupełnie nie wyobrażam sobie zachwytu mieszańców Sierpca, Ciechanowa czy Przasnysza odnośnie do stolicy nowego województwa mazowieckiego w Radomiu lub Siedlcach. Nowe województwo musiałoby mieć dwie stolice, a i tak północy bliżej byłoby do Olsztyna i warmińsko-mazurskiego niż do Radomia.

PiS wpuściłby tym samym Hołownię do dwóch sejmików. Nie jest wykluczone, że co najmniej w sejmiku warszawskim Polska 2050 wylądowałaby od razu w koalicji rządzącej województwem. W sejmiku warszawskim pojawiłaby się także zapewne Lewica. To byłby spory

I może zabójstwo PSL.

Marginalizacja PSL jest oczywiście w pewnym sensie kusząca. Ale po co oddawać

Argumenty ekonomiczne również nie przemawiają za zmianą. To już nawet nie chodzi o to, że „warszawskie” wytwarza 83% PKB tego województwa. Warszawskie zyskałoby prawdopodobnie kolejowo. Dużo łatwiej byłoby połączyć SKM w Warszawie z pozostałościami Kolei Mazowieckich. Nie będzie trzeba juz puszczać pociągów do Ostrołęki, Ciechanowa, Mławy. Wystarczy raz, dwa razy dziennie i już.